wiem że tego typu postow jest wiele ale ja naprawde nie wiem co robić….
wszystkie moje problemy w związku zaczęły się kiedy mój partner poszedł na pogrzeb dziadka swojej byłej, a był z nią przez 7lat…zaczął rozgrzebywać przeszłość, jakoś zamilkł i jeszcze miał do mnie pretensje, że to nie jest tak łatwo spotykać się z ludżmi, którzy stanowili część życia przez tyle lat. zaczął twierdzić, że od początku zawsze wszystko było tak, jak ja chciałam, że nigdy nie liczyłam się z jego planami, że wszsytkie plany zawsze były podporządkowane mnie, że on interesuje się moimi problemami a ja jego nie, zaczął sie nagle wycofywać z naszego wspólnego wyjazdu na mieszkanie do większego miasta…stwierdził, że jemu się nie chce, że tu ma rodzinę (rodziców, siostrę) a poza tym jest za stary na to azeby gdziekolwiek wyjeżdżać (ma 25lat). Na końcu stwierdził, że musi się teraz skupić na sobie i swoich potrzebach bo utracił to odkąd ze mną jest. A kiedy ja mu przyznałam trochę racji, że może rzeczywiście z mojej strony trochę mało było wzajemności polegającej na oddzwanianiu czy przyjeżdżaniu do niego itd. ale tylko z powodu mojego zapracowania, przestał się odzywać na amen. nie wiem co robić, a przede mną ważne egzaminy, nie potrafię sie skupić na niczym… bardzo proszę o jakąś pomoc!;(