Z pewnością nie był to lekarz orzecznik, tylko zwykły pracownik MTU, który przeprowadził prawie 2-godzinny wywiad.
Wypytywał o chyba wszystkie kwestie, np: jakie zarobki miałem w ubiegłym roku, w tym stypendia, zasiłki itp.; jak układają mi się relacje z rodziną, znajomymi przed i po wypadku; jakie leki przyjmuję, ile godzin dziennie potrzebuję opieki innych, jakie dolegliwości odczuwam obecnie (prawie 3 miesiące po dosyć ciężkim wypadku), z czego się utrzymuję i wiele innych pytań, które w pewnym momencie zaczęły mnie męczyć. W sumie ok 10 stron kwestionariusza..
Do tego porobił zdjęcia mojego pokoju, wszelkich przeszkód, które mogą mi utrudniać poruszanie (progi, schody).
Dziwne, bo nawet mój pełnomocnik nigdy się z czymś takim nie spotkał.
I dlatego zapytałem Państwa o co tu może chodzić, pracownik raczej był tajemniczy i zasłaniał się procedurami.