Witam forumowiczów!
We wrześniu 2007 miałem stłuczkę za granicą, we Francji. Późno w nocy w niewielkim miasteczku na tył mojego wozu najechał inny kierowca. Uszkodzenia nie unieruchomiły wozu i teoretycznie mogłem jechać dalej. Sprawca wypisał mi oświadczenie ze wskazaniem swojej winy. Wezwana policja pomachała rękąmi i odjechała – bariera językowa była nie do przeskoczenia. Mam ubezpieczenie AC i OC w PZU – zadzwoniłem do Polski, ale powiedziano mi tyle, że odszkodowania mam dochodzić sam u ubezpieczyciela sprawcy. Następnego dnia zadzwoniłem do ubezpieczalni sprawcy wypadku – znowu problem bariery językowej. Dowiedziałem się jedynie, że mam dokonać napraw w Polsce i wysłać im rachunki. Od momentu powrotu sprawy nie ruszałem z przyczyn osobistych (niestety!). Problem w tym, że koszt naprawy to około 10.000 złotych – pieniądze, których nie mam i na które boję się wziąć kredyt bez gwarancji, że dostanę je spowrotem. Czy możecie coś poradzić?
Dzięki!